Getto warszawskie

Więcej

„Jedną z osób, które przeszły przez Umschlagplatz, był Zygmunt Nissenbaum (1926–2001), założyciel Fundacji im. Rodziny Nissenbaumów. W wydanej w 1988 r. książce Ratowanie śladów kultury żydowskiej w Polsce. Żywym i umarłym opisał  deportację swojej rodziny na Umschlagplatz w następujących słowach: Ustawili nas z rękami podniesionymi do góry, wraz z wyłapanymi z innych domów (...) i pognali nas wszystkich na Umschlagplatz. Prowadziliśmy pod ręce ranną dziewczynę. (...) Na Umschlagplatzu kazano nam oddawać wszystkie cenne przedmioty i powtórzyła się znana mi już wcześniej scena z rewizjami i rozstrzeliwaniem na miejscu. (...) Zamordowali ranną dziewczynę, która stała koło mnie. Upadła z wyczerpania i wtedy podszedł SS-man, przystawił jej karabin do głowy i strzelił. Wyrwało całą piędź ziemi, ale jeszcze żyła, ruszała ręką, jęczała. Podszedł więc drugi i w taki sam sposób dobił ją. Miałem już wówczas prawie 16 lat, napatrzyłem się wielu potworności, ale ten widok ciągle mam przed oczyma. Załadowali nas do wagonów dezynfekowanych chlorkiem, z zabitymi oknami. Walili kolbami, aby więcej weszło; strzelali, żeby się ludzie ze strachu jeszcze bardziej stłoczyli. Potem nad głowami upychali nam jeszcze dzieci. W zamkniętym wagonie trzymali nas jeszcze ponad dobę. Był to bowiem ostatni transport i wyłapywali jeszcze ludzi z getta. W tych niewyobrażalnych, straszliwych warunkach jechaliśmy do Treblinki trzy dni; było upalnie, wszyscy po prostu dusiliśmy się; umierano na stojąco, konano z pragnienia i głodu.” (Wirtualny Sztetl)


ContinueBack to map

Terms and Privacy

© 2025 USC Shoah Foundation, All Rights Reserved